Amor patriae nostra lex – Miłość ojczyzny naszym prawem. To motto polskiej husarii towarzyszyło naszym przodkom w każdej ówczesnej zadymie – jakbyśmy to dzisiaj nazwali :).
Skąd te skojarzenie o husarii, po pierwsze chodząc wczoraj po sklepach za prezentami dla swoich bliskich, trafiłem na wieszaki z koszulkami.
Jeśli więc nie wstydzisz się tego, żeś Polakiem pomimo, że rak potężny zżera naszą polskość – przynajmniej takie ma się wrażenie jak się patrzy na ten burdel na szczytach władzy.
To możesz kupić sobie taką koszulkę – jako prezent dla siebie od siebie :D, albo machnąć podarunek komuś z bliskich.
Nie znam się jak kobiety na gramaturach i takich tam krawieckich sprawach, ale jak dla mnie koszulki były prima sort. Na pewno każda ma w sobie „męski wzór” – więc jak dla mnie wśród tego całego unisex są the best of…
Chyba że jesteś zgogusiałym ciapkiem… – no cóż wtedy najwyżej na spacer z synem założysz koszulkę żony… buhahahahahahahaha 😀
Po drugie dziś odniosłem swoje małe (wielkie) zwycięstwo rozjechałem konkurencję (wszak każda strona w necie to dla mojego bloga konkurencja i nie chodzi mi tu o walkę o klienta, ale o statystykę w gogle), jak husaria pod Kircholmem rozjechała szwedzkie towarzystwo :D.
Najznamienitszą z tych victorii jest dokopanie 😉 GITD. To po prostu miód na moje serce, ja 3 miejsce na 1 karcie, a Oni 4 tylko mój wpis 5 dni w obiegu, a Oni już tam są od wieków…
Ps.
Nic z tego nie mam, czy kupisz czy nie kupisz taką koszulkę, najwyżej na spacer pójdziesz w tej od żony…, jednakże pamiętaj ponoć za wszystko zapłacisz kartą VISA, ale… zobaczyć miny kumpli Twojego syna bezcenne… 😀
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }