Wigilia już za nami! Kto spędził ją w gronie rodzinnym, ten szczęściarzem :).
Są przecież tacy, którzy dyżurowali w tym czasie dbając o nasze zdrowie i życie… no i jesteście Wy kierowcy zawodowi, baaaa cała branża TSL dzięki, której bułka, masło ser albo paliwo na stacji Shell jest w odpowiednim czasie…
Niestety, duża część społeczeństwa nie zdaje sobie sprawy z tego, że aby ich sprawunki były w sklepie na ich zawołanie, to ktoś musi zawalić swoją Wigilię…, a czasami całe święta.
Nie raz na kursach słyszałem opowieści, że spedycja miała chłopaka „ściągnąć” z Włoch, ale nie załatwili ładunku powrotnego i siedział na parkingu w aucie przez całe święta…
Sam pamiętam, jak dostałem nadgodziny w dniu Wigilii w ramach alarmu antyterrorystycznego (szczegółów oczywiście podać nie mogę – tajemnica służbowa :D). Na szczęście, zadanie zajęło tylko kilka godzin, ale Wigilię w tamtym roku zjedliśmy dopiero około 21:00… Moja Mama zarządziła, że wszyscy mają być przy stole i basta…
Znając życie – każdy coś chapnął z tyłu za jej plecami, bo kto wytrzyma na postnym śniadaniu przez cały dzień…, ale to już stare dzieje – wczoraj było, że tak rzeknę standardowo… tj. zamieszanie od samego rana…, a za 5 dwunasta jeszcze choinka odmówiła współpracy i się przewaliła…
Na szczęście tylko dwie bombki wyzionęły z tego tytułu ducha… no i aniołkowi odpadło skrzydło, ale to naprawimy super-glu lub jakimś innym klejem, może kropelką :D, bo „Co kropelka sklei sklei, żadna siła nie rozklei…„
Na samym końcu, w każdym bądź razie po jedzeniu, były prezenty, moc prezentów… ale wszystkie dla dzieci. Wśród dorosłych zawarliśmy umowę, że w tym roku nie kupujemy sobie prezentów, takie oszczędności w dobie trąbionego wszem i wobec kryzysu… Tym samym dzieciaki zgarnęły wszystko… FULL.
Jako, że mój syn jest teraz na etapie LEGO CHIMA. Tato, mama i dziadkowie uderzyli w ten deseń i wszystko – no prawie wszystko – wiązało się z tym światem wymyślonym sprytnie przez marketerów LEGO – a kasę drą na tym makabryczną… 🙁 książki, bajki w telewizji… figurki… pewnie i koszulki (jeszcze nie widziałem, ale założę się że są).
Tato oczywiście nie mógł sobie odmówić by powiązać pragnienie syna z tatową historią w jednej z instytucji ucisku społecznego, bo z bezpieczeństwem to w moim odczuciu mało co zaczynają mieć wspólnego… No i zakupiłem dwóch głównych bohaterów LAVALA z dobrego plemienia Lwów oraz CRAGGERA ze złego plemienia KROKODYLI…
Hmmm… no cholera scenariusz bajki pisany jakby w realu się to działo…, bo krokodyle nie były kiedyś złe… to jedno wielkie nieporozumienie doprowadziło do tego, że zaczęły walczyć z plemieniem lwów…
Początek mojej pracy w tzw. krokodylkach też nie był zły… Miało być sprawiedliwie oraz miała być tępiona patologia, tak aby Ci, którzy chcą pracować uczciwie bez wyłączników…, bez opału…, bez zajeżdżania kierowców na śmierć (nie jeden zginął bo szef go cisnął, że towar ma być na wczoraj)…
Tylko jakiś baran zza biurka w Warszawce zobaczył, że 300 chłopa jest w stanie wykręcić więcej kar niż 100.000 tyś Policjantów… no i się zaczęło… miły CRAGGER z urzędnika stał się akwizytorem… Nie chcę powiedzieć, że wszyscy, bo w bajce CRAGGER, mimo przemiany, co jakiś czas ma prześwit uczciwości, ale zła siostra podsuwa mu zaczarowany kwiat, a wtedy zmienia się znowu w tego złego…
Tak jak w realu Ci dobrzy ciśnięci przez tych opętanych: wynikami, statystyką… mimo, że się akwizytorami nie urodzili, ulegają presji, a jak nie chcą – to straszy ich się tym albo tamtym… W związku z powyższym ilość ex krokodyli wzrasta wprost proporcjonalnie do ilości nacisków ze strony GITD…
Są jednak i tacy, którzy za % od nałożonej kary, z drogi by nie zeszli – nie patrząc czemu? dlaczego? przez kogo? naruszenie powstało – nieważne kto winny najlepiej przywalić kierowcy i temat z głowy, a statystyka się zgadza… ale są jeszcze i Ci, którzy chcieliby normalnie pracować tj. wierzą, że odpowiedzialność ma ponieść wyłącznie ten, kto jest winny…
Tylko takie postępowanie może trwać, a to się niektórym nie podoba, bo kasa ma być już, zaraz, teraz – dziś ma być zapchana dziura budżetowa!
Nieważne, że płaci niewinny… nieważne, że miał powód odstąpić od przepisów… ale najlepiej nie uznać tłumaczenia, nie przyjąć wyjaśnień, po prostu potraktować z buta, może się nie odwoła, a jak się odwoła to i tak najpierw go zerżniemy z kasy (21 dni na zapłacenie kary z decyzji administracyjnej), a po roku, dwóch – najwyżej oddamy… bez odsetek!
Taki nieoprocentowany kredyt dla Państwa, tylko nikt nie liczy zmarnowanych godzin…, kasy na ewentualną pomoc prawną… Jak nie wystąpisz z takimi roszczeniami i się nie upomnisz o swoje to na pewno nikt Ci tego za darmo nie odda…
Dlatego nie taki krokodyl straszny jak malują, ale warunek jest jeden – musisz być na niego uzbrojony po ZĘBY, po takie białe zębiska, jakie wystają z jego paszczy… bo jak będziesz miał cztery zęby na krzyż jak szczerbaty dziadek, to już wtopiłeś…
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }