Cukierek albo… psikus!!! 😉 Dzisiaj u mnie w domu trochę po amerykańsku… Pani z przedszkola określiłaby to pewnie jako „praca u podstaw” lub inne takie…
Zawsze jak ze mną rozmawia to używa tego wysublimowanego języka pedagogicznego – zamiast zagaić, tak normalnie od „Pański syn robi postępy” 🙂
Więc ja to określam standardowo, jako zabawa z synem, aczkolwiek w domowym grafiku wiszącym na ścianie, zostało to też uwzględnione pod wszystko mówiącym określeniem „edukacja domowa”…
Mniejsza jednak o nazwy, kalendarze, harmonogramy i inne takie… zabawa była po prostu przednia i dla Kuby i dla mnie… a geneza i przepis na nią banalny po prostu…
Wczoraj zakupiliśmy nasza pierwszą hellowinową dynie w pobliskim warzywniaku. Wzięliśmy taką malutką – koszt 2,30 zł, a dziś ją obrobiliśmy za pomocą noża i łyżki do zupy – koszt 0,00 zł. Później wsadziliśmy do niej świeczkę – koszt 0,50 zł, pstryknęliśmy kilka pamiątkowych fotek – koszt 0,00 zł.
No a po sesji daliśmy ją na parapet niech sobie sąsiedzi popatrzą na nasze cudo, a który bardziej strachliwy może nie pójdzie dziś spać… Za wszystko zapłaciłem gotówką nie kartą Mastercard, ale i tak zobaczyć radochę Kuby bezcenne… bo są jeszcze na tym świecie rzeczy, których za forsę kupić nie można!
{ 2 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Po tym co przeczytałam stwierdzam, że musi być Pan dobrym tatą 😉 Czas który, spędza Pan razem z synem to pewnie najszczęśliwsze chwile z jego dzieciństwa;) Nie ważne jak nazywa się to w harmonogramie dnia ważne są chwile spędzone razem. W tych zaganianych czasach to rzadkość , że rodzice mają czas dla dzieci, więc jest Pan dobrym przykładem do naśladowania. Pozdrawiam
Trzeba przyznać, że jest Pan super tatą 😉 Jak widać, inwestycja niewielka, a dziecku sprawiła ogromną radość. Teraz czas na ubieranie choinki 🙂